We wtorek zaczęło się na poważnie. Alarm o godzinie 4.30 i wyjście na miejsce ćwiczeń o 5.00. Z bucika pokonaliśmy marsz na miejsce ćwiczeń – bagatela niespełna 14 km. Po drodze były kanapki na śniadanie. Po wejściu na górę i zejściu z niej, czekała nas przeprawa przez bród, a część kadetów przetestowała, czy faktycznie buty typu grom nie przepuszczają wody. Na miejscu szybkie rozpalenie ogniska i robienie kolejnego jedzenia (kiełbasy z ogniska z cebulką). Po pół garnku 40 l posiłku nie pozostało śladu. W dalszej kolejności przystąpiliśmy do ćwiczeń wykonywanych po podzieleniu uczestników na trzy grupy zadaniowe: kuchenną, linową i strzelecką - zmiany następowały co dwie godziny. W przerwie na obiad kadeci przygotowali grochową i mięso w sosie. Ćwiczenia zakończone zostały po 17.00. Tego dnia spaliśmy w przygotowanym obok obozu szałasie, przy czym nie obyło się bez wart.
O poranku kolejnego dnia pobudka miała miejsce po godzinie 6.00, a na śniadanie gotowane było leczo. Następnie powróciliśmy do obozu w Ustrzykach na 10.00 w środę, tam szybki prysznic i o 11.00 wyjazd na kolejne ćwiczenia, znowu z podziałem na trzy grupy, do nieużywanego kamieniołomu koło zalewu Solińskiego. Tam odbyło się gotowanie obiadu na ognisku, a potem zjazd ze skały po linie i strzelanie. Tego dnia pogoda nas nie rozpieszczała i ćwiczenia zakończyliśmy ok. 15.00, bo przeszła burza i zlał nas całych deszcz, udało się jedynie ugotować pyszną zupę pomidorową, przygotowanie i konsumowanie reszty obiadu (czyli schabowego) musieliśmy już przenieść do obozu w Ustrzykach.
W czwartek znowu pobudka wczesnym rankiem o 6.00. Od godziny 6.05 zaprawa poranna na dworze, o 9.00 wyjazd autokarem na ćwiczenia do miejscowości Uherce Mineralne, a konkretnie do znajdującej się tam starej cegielni. Tam jak dotychczas podział na grupy, ćwiczenia z bronią, ścianka i gotowanie obiadu. Tym razem obyło się bez rewelacji pogodowych, a na obiad wyszła gotowana na ognisku fantastyczna zupa porowa, gulasz wieprzowy z kaszą i ogórkiem, co swoją drogą bardzo smakowało. Po wszystkim powrót do obozu po godzinie 17.00 i przygotowania do uroczystego ogniska na którym były pieczone kiełbaski, przy wtórze gry na gitarze, w dodatku była tańczona na boisku belgijka.
W piątek po śniadaniu wreszcie powrót do domu. Oj będzie co opowiadać rodzicom i znajomym. Brawo my.